czwartek, 26 sierpnia 2010

praca, praca...

Długo nic nie pisałam na blogu, co nie znaczy, że skonczyłam z czytaniem ksiażek- NIGDY!
Od sierpnia mój czas pochłania praca i czytam tylko od czasu do czasu. Miał byc Nabokov, jednakże z powodu wyczekiwanego dłuugo Larssona wybrałam na razie drugiego autora. Na nastepny wpis trzeba będzie jeszcze jakis czas poczekać, ale obiecuję podzielić się wrazeniami jak najszybciej zdołam;)

piątek, 6 sierpnia 2010

Jestem synem księdza



"Thomas od wczesnego dzieciństwa dręczy matkę pytaniami, kim jest jego ojciec, gdzie mieszka, dlaczego się z nim nie spotyka. Mama unika jasnych odpowiedzi, co jeszcze bardziej pobudza wyobraźnię chłopca. Dopiero w wieku dziesięciu lat Thomas dowiaduje się, że jego ojcem jest zaprzyjaźniony z rodziną ksiądz, dyrektor miejscowej szkoły klasztornej, w której pracuje jego matka."

Nie wydam oceny, bo po prostu nie przeczytałam całości. Powód jest prosty- zbyt monotonna, a ja wyznaję zasadę, że szkoda cennego czasu na nużące książki. Mimo to, napiszę co nieco o moich czytelniczych wrażeniach...
Książka jest "opowiadana" bardzo dokładnie, Thomas stara się jak najlepiej poznać źródło niesamowitego uczucia, które narodziło się między jego rodzicami. Nie była to jednak sytuacja z rodzaju tych, gdy dwoje szczęśliwych ludzi chce oznajmić całemu światu, że łączy ich miłość. Więź jaką złączeni zostali ksiądz i jego parafianka, była skrzętnie ukrywana, a dziecko- owoc ich uczucia, od zawsze czuło na sobie piętno grzechu.


Myślę, że opowieść tę możnaby streścić o wiele krócej. Bez rozpamiętywania często tych samych słów goryczy, czy doszukiwania się w wielu sytuacjach i wypowiedziach drugiego dna. To denerwuje, ale też przypomina, kto jest autorem i jak wielki jest jego żal w stosunku do ojca.
 
Niewątpliwą zaletą są fragmenty dziennika matki Thomasa. Ta historia zdarzyła sie na prawdę, tak jak wiele innych, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Warto o tym wiedzieć, ale czy warto czytać o historii Thomasa Forstera? Zdecydujcie sami.
 
moja ocena: -