niedziela, 31 października 2010

Sputnik Sweetheart



"Dwudziestoletnia, utalentowana literacko Sumire zakochuje się w starszej od niej Miu. Chce być jak najbliżej ukochanej, rzuca pisarstwo i zostaje jej sekretarką.

Niestety Miu nękana przerażającymi wspomnieniami z młodości nie potrafi odwzajemnić tego uczucia.
Podczas wspólnej podróży do Grecji Sumire znika. Próbuje ją odnaleźć młody nauczyciel beznadziejnie w niej zakochany..."


Porusza serce i ducha. Opowieść o przeżywaniu miłości w samotności, o odrobinie fantazji w rzeczywistości, o niespełnionych pragnieniach. Bohaterowie to silnie zarysowane indywidualności. Każdy z nich cos ukrywa: platoniczne uczucie, pożądanie do osoby tej samej płci, czy też paradoksalną historię sprzed lat, która niespodziewanie wpłynęła na resztę życia, zabierając ze sobą to, co było w nim najlepsze. Smutna treść, która pozostawia u czytelnika nastrój melancholii oraz mnóstwo pytań. Okazuje się, że można kochać bez fizyczności. Żyć tylko rozmowami z drugą osobą. Głównie tymi telefonicznymi o trzeciej nad ranem, mimo pory- niebanalnymi. Jestem pełna podziwu dla autora- "unikatowy" to chyba najwłaściwsze słowo. Dosięga każdej struny wrażliwości. Niejednokrotnie zaskakuje. Przenosi swych bohaterów z rodzimej Japonii do południowych krajów Europy. W jedynym z nich- Grecji, w niewyjaśnionych okolicznościach znika Sumire.
Narrator, który jest jednocześnie jednym z bohaterów, (jak sam podkreśla) wie, że nigdy już jej nie zobaczy. Przecież brak jakichkolwiek śladów...Jednak pewnej nocy nieoczekiwanie dzwoni telefon.Jest trzecia nad ranem...

Niespieszna narracja, prosty jezyk, wyważone słowa. Perfekcja.

moja ocena: 5.5/6

P.S: Po napisaniu pierwszy raz tej opinii cały tekst niespodziewanie się skasował. W myslach policzyłam do 10 i stwierdziłam, ze...widocznie muszę to napisać jeszcze raz. Nie będzie identycznie- widocznie muszę to napisać LEPIEJ. ;)

środa, 22 września 2010

Zbuntowane anioły


"Gemma Doyle opuszcza Akademię Spence i wyjeżdża na ferie świąteczne do Londynu, gdzie wesoło spędza czas z przyjaciółkami, chodzi na bale w sukniach z głębokimi dekoltami i flirtuje z przystojnym Simonem Middletonem. Wśród wszystkich tych rozrywek coraz częściej miewa przerażające wizje. Pojawiają się w nich trzy dziewczyny w bieli, którym przydarzyło się coś strasznego, a zagadkę ich losu może rozwiązać tylko wizyta w międzyświecie.
Pokusa jest silna i wkrótce już Gemma, Felicity oraz Ann przemieniają kwiaty w motyle w zaczarowanej rzeczywistości. Ku swojej wielkiej radości spotykają tam też Pippę, za którą bardzo tęskniły i która gotowa jest znów dołączyć do ich grona."

Jeszcze więcej tajemnicy, mroku i magii. Dobrze, że po owy cykl sięgnęłam przypadkiem, bo sądząc po banalnych tytułach (nie oszukujmy się) i opisach od wydawcy, nie wykazałabym specjalnego zainteresowania.
Gemma oprócz tego, iż ma za zadanie odnaleźć Świątynię, by niejako uporządkować magię w międzyświecie, zmaga się także z problemami osobistymi. Problem pierwszy: rodzina. A właściwie ojciec. Uzależniony od laudanum, nie funkcjonujący jak dawniej, przypomina jedynie cień człowieka. Czy magia i tym razem pomoże? Decyzja należy do głównej bohaterki, która chcąc pomóc, ma świadomość, że magia nie zawsze równa się dobru.
Problem drugi: uczucie. Gemma czuje potrzebę bycia kochaną. Jednak jaki jest stosunek do Kartika i co z tym wszystkim wspólnego ma nowo poznany Simon Middleton?
Problem trzeci: Pippa. Oraz wiążące się z jej osobą sny. Przyjaciółka, która tkwi w międzyświecie i nie chce iść na przód. Chciałaby się cofnąć, lecz tej możliwości już nie ma.
"Zbuntowane anioły" czyli intrygująca historia, której fabuła rozgrywa się w czasach wiktoriańskich. Mimo, że całość tchnie współczesnością, to odnotowuję to na plus. Chcę więcej!

moja ocena: 6/6

sobota, 11 września 2010

Dziecko Noego




"W okupowanej Belgii katolicki ksiądz ukrywa żydowskiego chłopca Josepha. Chłopcu udaje się przeżyć, odnajduje rodziców i po latach opowiada swoją historię. Cała ta opowieść nie różniłaby się niczym od wielu innych, które znamy, gdyby nie to, że ojciec Pons ocala nie tylko życie Josepha, ale coś znacznie więcej. "

Lektura na jeden dzień. Na kilka wspaniałych godzin, kiedy od bohaterów Schmitta możemy uczyć się madrości życia.
Czasy wojny. Belgia. Żydowskie i chrześcijańskie dzieci przebywające tymczasowo w Żółtej Willi. Zapytacie czym jest wspomniana Żółta Willa? Oazą, w której ojciec Pons stara się wpajać swym wychowankom sens miłości, wiary i nadzieji. Daje im o wiele więcej niż mógłby podarować zwykły opiekun. Joseph, który staje się jego ulubieńcem, poznaje co oznacza dbać o religijne dziedzictwo. 

Chwilami wzruszająca historia widziana oczami ośmiolatka. Napisana krótko, ale treściwie. Oparta na faktach. Od czasów "Oskara i Pani Róży" jest to druga przeczytana przeze mnie książka Erica- Emmanuela Schmitta. posiada on umiejętność niesamowitej formy przekazu. Nie generalizuje, treść książki jest uniwersalna i co śmiało można stwierdzić- ponadczasowa.

moja ocena: 5.5/6

piątek, 10 września 2010

Braterska więź



"Bracia MacKade, nieokiełznani, dumni i wiecznie szukający zwady. Od małego trzymają się razem. Powrót Rafe’a Uroczy awanturnik Rafe po dziesięciu latach pojawia się w rodzinnych stronach, wzbudzając swym powrotem zainteresowanie mieszkańców sennego miasteczka. Regan Bishop, śliczna właścicielka sklepu z antykami, aranżująca mu wnętrze remontowanego domu, początkowo nie chce zawierać bliższej znajomości z tym nieokiełznanym buntownikiem... Duma Jareda Najstarszy z braci, Jared, prowadzi kancelarię prawniczą. Na brak powodzenia u kobiet nie narzeka, lecz jest ostrożny, bo już raz się sparzył. Z Savannah Morningstar, nową sąsiadką, spotyka się z powodów czysto zawodowych – informuje ją o postanowieniach testamentu ojca. Wkrótce jednak znajomość z tą piękną ilustratorką książek zaczyna go fascynować... "

Książkę wybrałam zupełnie przypadkowo. Zapewne gdybym przeczytała z tyłu opis odłozyłabym ją z powrotem na półkę...de facto w całości wypełnioną książkami Roberts. A o jej twórczości czytałam dużo i o dziwo- były to same pozytywne recenzje. No cóż...w takim razie nie będę generalizować, może po prostu źle trafiłam.
Pierwszy raz zetknęłam się z typowym romansem. Nawet miałam ochotę przeczytać coś takiego. Niestety, zbytnio się 'zasłodziłam' i raczej przez jakiś czas nie wrócę do tego typu historii. A już napewno nie sięgnę po kontynuację.

Kompozycja dwudzielna. Pierwsza część dotyczy życia osobistego Rafe'a, druga najstarszego z barci- Jareda. Już od pierwszych stron zauważamy, ze autorka skupiła się nie tylko na opisaniu relacji głównych bohaterów. Drugi plan także jest dość dobrze skonstruowany. Roberts wprowadza też dreszczyk emocji, czytamy o starym, opuszczonym domu z interesującą przeszłością.
Szczerze mówiąc, na początku książka podobała mi się bardziej. Pod koniec nie mogłam juz znieść wszystkiego co z nią związane. Okropnie przewidywalna, bez jakiegokolwiek elementu zaskoczenia. Zbyt płytkie dialogi. Momentami czułam się jakbym miała przed sobą literacką telenowelę z niskiej półki. Dlatego bez wyrzutów sumienia wystawiam tak niska ocenę.

moja ocena: 2.5/6

poniedziałek, 6 września 2010

Paryż bez zakochanych



"Bohaterki opowiadań Wiesławy Michalskiej-Krajewskiej przeżywają wielkie miłości i głębokie dramaty, musza dokonywać bolesnych wyborów: jak żyć emigrować czy wracać do Polski robić karierę zawodową czy kierowć się w życiu uczuciem W tle opowieści o losach wspaniałych, mających twardy charakter młodych dziewczyn i dojrzałych kobiet przewija się dramatyczna historia naszego kraju w XX wieku. "

Myślałam, że będzie o Paryżu. Smutnym, bo przecież "bez zakochanych" czyli coś z nieszczęśliwą miłością. Była stolica Francji, ale tylko w jednym z opowiadań. Mimo to, tytuł bardzo adekwatny. Paryż bez zakochanych, to jak letnie niebo bez słońca; coś dziwnego, odbiegającego od naszych wyobrażeń. Tak jak życie. Tylko pozornie proste, długie, szczęśliwe- tak, jak w życzeniach. Czytajac opowiadania o Polkach rozsianych po całym świecie, przekonujemy się, że wybory jakich dokonujemy maja bardzo ważny wpływ na dalsze życie. Czy są rzeczy ważne i ważniejsze? A moze czasem trzeba po prostu postawić wszystko na jedną kartę i nie oglądać się wstecz? Te i inne rozważania towarzyszą Katarzynie, Zofii, Marioli i innym opisanym tu kobietom.
Nie można też nie wspomnieć o historii Polski w tle. Poczawszy od końca lat 30. aż do początku XXI wieku.
Miałam ochotę przeczytać coś takiego. Może nie wywołało euforii, ale chwile zadumy jak najbardziej. Plus za kompletnie niekomercyjna okładkę, którą stanowi jedno ze zbioru osobistych zdjęć autorki.

moja ocena: 4.5/6

stosik...


Niewiem czy do rozpoczęcia roku akademickiego zdążę przeczytać, to co tu mam. Raczej nie. Niewiem też jak w październiku będzie wyglądała sytuacja z czytaniem. Ale cieszmy się chwilą;)

od dołu:

1. Nora Roberts "Braterska więź"
2. Wiesława Michalska- Krajewska "Paryż bez zakochanych"
3. Libba Bray "Zbuntowane anioły"
4. Eric- Emmanuel Schmitt "Dziecko Noego"
5. Nora Roberts "Dotyk śmierci"
6. Jeffery Deaver "Tańczący trumniarz"

piątek, 3 września 2010

Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet


"Pewnego wrześniowego dnia w 1966 roku szesnastoletnia Harriet Vanger znika bez śladu. Prawie czterdzieści lat później Mikael Blomkvist - dziennikarz i wydawca magazynu "Millennium" otrzymuje nietypowe zlecenie od Henrika Vangera - magnata przemysłowego, stojącego na czele wielkiego koncernu. Ten prosi znajdującego się na zakręcie życiowym dziennikarza o napisanie kroniki rodzinnej Vangerów. Okazuje się, że spisywanie dziejów to tylko pretekst do próby rozwiązania skomplikowanej zagadki. Mikael Blomkvist, skazany za zniesławienie, rezygnuje z obowiązków zawodowych i podejmuje się niezwykłego zlecenia. Po pewnym czasie dołącza do niego Lisbeth Salander - młoda, intrygująca outsiderka i genialna researcherka. Wspólnie szybko wpadają na trop mrocznej i krwawej historii rodzinnej. "

Całego cyklu jeszcze nie przeczytałam, ale mam zamiar. Larsson mnie urzekł. Historia juz od samego poczatku niesamowicie wciaga. Masz wrażenie, że czytasz nie o wymyślonych bohaterach i fikcyjnej fabule- to się dzieje tu i teraz! Tak jakby własnie najbardziej tajemnicze i okrutne zbrodnie miały miejsce tuż za rogiem...Historia intryguje już od samego początku. Kto co roku wysyła prezenty w postaci zasuszonych kwiatów Henrikowi, skoro tradycja ta powinna zniknąć wraz z jej pomysłodawczynią- Harriet. Śledztwo, które przed wielu laty doprowadziło jedynie do martwych punktów, zostaje wznowione. Czy Harriet żyje? Kto z rodu Vangerów mógłby być mordercą? Jaki mógł mieć motyw? Rozwiązania zagadki podejmuje się Mikael Blomkvist. Sprawa do najłatwiejszych nie należy, a jeśli chodzi o wyższy poziom zaawansowania- to niewątpliwie specjalność Salander. Niepozorna dziewczyna, z osobliwą historią i wielkim talentem. Postaci świetnie wykreowane, wyraziste do tego stopnia, że w trakcie analizy kolejnych kroków zagadki Vangerów juz słyszę odpowiedni komentarz Lisbeth. Choć nie wszystko jest do przewidzenia- zdecydowanie nie tu.
Żałuję, że Millenium to jedyne książki tego autora. Tym bardziej zachęcam do przeczytania;)
Kryminały to nie moja specjalność. Ale Larsson jest jak magnes. Na liście 'must have' na pierwszych pozycjach pozostają 2 następne części cyklu Millenium.

moja ocena: 6/6

czwartek, 26 sierpnia 2010

praca, praca...

Długo nic nie pisałam na blogu, co nie znaczy, że skonczyłam z czytaniem ksiażek- NIGDY!
Od sierpnia mój czas pochłania praca i czytam tylko od czasu do czasu. Miał byc Nabokov, jednakże z powodu wyczekiwanego dłuugo Larssona wybrałam na razie drugiego autora. Na nastepny wpis trzeba będzie jeszcze jakis czas poczekać, ale obiecuję podzielić się wrazeniami jak najszybciej zdołam;)

piątek, 6 sierpnia 2010

Jestem synem księdza



"Thomas od wczesnego dzieciństwa dręczy matkę pytaniami, kim jest jego ojciec, gdzie mieszka, dlaczego się z nim nie spotyka. Mama unika jasnych odpowiedzi, co jeszcze bardziej pobudza wyobraźnię chłopca. Dopiero w wieku dziesięciu lat Thomas dowiaduje się, że jego ojcem jest zaprzyjaźniony z rodziną ksiądz, dyrektor miejscowej szkoły klasztornej, w której pracuje jego matka."

Nie wydam oceny, bo po prostu nie przeczytałam całości. Powód jest prosty- zbyt monotonna, a ja wyznaję zasadę, że szkoda cennego czasu na nużące książki. Mimo to, napiszę co nieco o moich czytelniczych wrażeniach...
Książka jest "opowiadana" bardzo dokładnie, Thomas stara się jak najlepiej poznać źródło niesamowitego uczucia, które narodziło się między jego rodzicami. Nie była to jednak sytuacja z rodzaju tych, gdy dwoje szczęśliwych ludzi chce oznajmić całemu światu, że łączy ich miłość. Więź jaką złączeni zostali ksiądz i jego parafianka, była skrzętnie ukrywana, a dziecko- owoc ich uczucia, od zawsze czuło na sobie piętno grzechu.


Myślę, że opowieść tę możnaby streścić o wiele krócej. Bez rozpamiętywania często tych samych słów goryczy, czy doszukiwania się w wielu sytuacjach i wypowiedziach drugiego dna. To denerwuje, ale też przypomina, kto jest autorem i jak wielki jest jego żal w stosunku do ojca.
 
Niewątpliwą zaletą są fragmenty dziennika matki Thomasa. Ta historia zdarzyła sie na prawdę, tak jak wiele innych, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Warto o tym wiedzieć, ale czy warto czytać o historii Thomasa Forstera? Zdecydujcie sami.
 
moja ocena: -

środa, 28 lipca 2010

Arabska żona


"Dorota, uczennica szkoły średniej, poznaje Ahmeda, w którym zakochuje się bez pamięci. Jej najbliższe otoczenie nie kryje swojego negatywnego nastawienia do tego związku, mimo to młodzi spotykają się dalej – dziewczyna zachodzi w ciążę, w końcu biorą ślub. Po pewnym czasie wyjeżdżają do jego rodziny do Libii. Tam ukochany pokazuje swoje prawdziwe oblicze – znika na całe dnie z domu, jest chorobliwie zazdrosny, nie stroni od rękoczynów. Dorota zaślepiona miłością nie zdaje sobie sprawy, że mąż jest zagrożeniem dla niej i jej córeczek..."

Lubię, gdy dana książka sprawia, że jestem w stanie mysleć o niej nie tylko w trakcie czytania. Ale też po zakończeniu zdarza mi się rozważać na temat wstrząsających faktów z życia bohaterów, tak jakby ich świat pochłonął mnie samą. W tym wypadku tak właśnie było.

Dorota popełnia masę podstawowych błędów, do których zdolna jest tylko zakochana kobieta. Nie stara się dokładnie poznać obyczajów i tradycji Bliskiego Wschodu, toteż wiele aspektów życia codziennego stanowi dla niej zaskoczenie. Przeżywa szok kulturowy, by następnie przekonywać samą siebie, że mimo wszystko potrafi być szczęśliwa. Ale czy szczęście oznacza coraz więcej wyrzeczeń ze strony żony na prośbę, a wręcz żądanie małżonka? Jednak to dopiero początek historii, która w całosci jest fikcją literacką, a fragmentarycznie- zbiorem życiowych doświadczeń kobiet, które poznały co to brutalna rzeczywistość.
Książka nie zniechęciła mnie do poznania kultury Bliskiego Wschodu, wręcz przeciwnie. Była odskocznią do tak różnego od naszego świata, chwilami bajką, by za moment przemienić się w koszmar nieszczęśliwej kobiety. Sytuacja Barbary i jej rodziny pokazuje jednak, iż nawet Polka żyjaca w związku z rodowitym Arabem, może być szczęśliwa. Z niecierpliwością czekam na kontynuację...

moja ocena: 6/6

niedziela, 25 lipca 2010

Bajerom wbrew


"Co łączy „blombę laserową” z zagubioną spódnicą? Jakie upiory wiatry śródlądowe przyganiają na Mazury? Co tak naprawdę wisi w szafie? Ślubny garnitur, zapomniany trup? Czy łosie uprawiają strusią politykę? Jakie inne zastosowania ma superklej? Kim jest wszechwładny Szef? I w czym myślenie szkodzi? Żywe, pełne humoru dialogi, specyficzny sposób narracji, nietuzinkowi bohaterowie - wszystko to sprawia, że Bajerom wbrew czyta się z przyjemnością i śmiechem, nawet w najbardziej ponure dni. "

To słowa od wydawcy. Nie przeczę, słuszne. Jednak ja w debiutanckiej książce Anny Ziętary doszukałam się także tych gorszych stron, choć ogólne wrażenie pozostaje dobre.
Pierwsze, co najbardziej zwróciło moją uwagę- język! Brawo i dziękuję! Autorka funduje nam całkiem za darmo dużą porcję pozytywnego nastroju, który mam ochotę dawkować nie kończąc zbyt szybko tej lektury. Możemy sie dowiedzieć dużo na temat realiów studiowania stomatologii, gdyż główna bohaterka to przyszła pani stomatolog.Przenosimy się do studenckiej rzeczywistości, czyli sytuacji pełnych absurdów (a może słowo "studenckiej" należałoby zastąpić określeniem "polskiej"?).
Choć dentystów zawsze utożsamiałam z ludźmi cierpliwymi i wyrozumiałymi, Ania bynajmniej nie wyróżnia się wspomnianymi cechami charakteru. Bałabym się usiąść na jej fotelu dentystycznym. W zasadzie niejednokrotnie denerwowało mnie jej choleryczne usposobienie, poza tym mam wrażenie, ze autorka nadała fabule zbyt osobisty wymiar. A to Łódź- rodzinne miasto A. Ziętary, które tytułowa bohaterka (de facto imienniczka) także kocha, czy też tematyka wyuczonego zawodu. Chwilami myslałam też "dość juz mowy o facecie"! Jednym i tym samym, wielokrotnie. O tym, jak to wszystko sie skończyło nie będę pisać, doczytajcie sami. Polecam, bo takiej humorystycznej narracji nie widziałam już dawno;)

moja ocena: 4/6

wtorek, 20 lipca 2010

Złodziejka książek


"Rok 1939. Tytułowa bohaterka, dziesięcioletnia Liesel, dorasta w rodzinie zastępczej w Molching koło Monachium. Jej życie jest naznaczone stratą najbliższych oraz piętnem ciężkich czasów, w jakich przyszło jej dorastać. A jednak odkrywa jego piękno – dzięki szczególnym ludziom, których spotyka, oraz dzięki książkom, które kradnie. "

Czasy II wojny światowej, czasy w których łatwo utracić radość życia, nawet jeśli główni bohaterzy to dwoje niemieckich dzieci. Od początku wzbudzają moją sympatię- Liesel która mimo młodego wieku widziała juz niejedno z niesprawiedliwosci życia. Trafia do rodziny zastępczej- do Rosy i Hansa Hubermannów. Stopniowo budują rodzinne relacje. Okazuje się, że nie każdy obywatel Niemiec to pozbawiony serca antysemita. Widać, że małżeństwo Hubermannów to ludzie także obdarzeni sercem i skłonni do pomocy, także Żydom. Wydaje się, zż widomo wojny jest nie do konca dla wszystkich zrozumiałe. Dorośli patrzą jak gina kolejni ludzie, a ich najblizsi zmuszeni są wyjeżdżać na front. Natomiast dzieci cieszą się drobnymi przyjemnościami pomiedzy kolejnymi alarmami i biegiem do schronów.
Rodzi sie też przyjaźń...nawet miłosć miedzy Liesel a Rudym. I to był chyba wątek który wzruszał mnie najbardziej. Nie chcę opowiadać, szczegóły poznacie sami. Książka niewątpliwie warta przeczytania.

Narrator książki takze wzbudza sympatię. Dopiero po dłuzszym czasie dowiadujemy się, ze utożsamia sie ze smiercią. A raczej z kimś, kogo moznaby określić 'zbieraczem dusz'. Uwielbiam jego trafne komentarze, szczególnie w pierwszych fazach książki, gdy podszyte są delikatną ironią.
Z cała pewnościa mogę napisać, że nigdy nie czytałam niczego, co choćby odrobinę przypominało historię "Złodziejki książek".

moja ocena: 6/6

niedziela, 18 lipca 2010

niepamiętnik Dolores Price


"Zwykła i zarazem niezwykła historia Dolores dzieje się w Ameryce, ale mogła się zdarzyć i zdarza wszędzie. Portret dziewczyny - poznającej świat, uczucia, siebie - mieni się grą światła i cienia. Czy zza ciemnych barw życia wyjrzy słońce? Dorosłe życie bohaterki opiera się na zrozumieniu źródeł niechęci do matki; niechęci, która była powodem tragicznego braku samoakceptacji, zagubienia i bezbronności. To nie bajka o zagubionej nastolatce. To opowieść o nabieraniu siły i odwagi. Powieść Wally'ego Lamba od razu zdobyła serca czytelników. Otrzymała prestiżowe wyróżnienia magazynów "People" i "New York Times" oraz znalazła się na liście Klubu Książki Oprah Winfrey. Wzruszająca, pełna życia, niemal niewiarygodna, brutalnie prawdziwa."


Zdecydowałam się na "niepamiętnik..." bo krótko mówiąc: spodziewałam sie czegoś innego. Trudno stwierdzic dokładnie czego, ale na pewno nie zawiłych losów Dolores z głębokim podłożem psychologicznym. O nie, nie tego mi teraz trzeba- pomyślałam, gdy tylko zorientowałam się co jest grane. Ale jak zaczęłam...tak skończyłam na ostatniej stronie. Wally Lamb pisał o losach Dolores aż 7 lat. Przez ten okres czasu konsultując się z różnymi ludźmi, być może specjalistami w danych dziedzinach. Myślę, że nie był to czas zmarnowany- dokładnie opisano podłoże problemów psychicznych bohaterki. Nie była wariatką, tylko skrzywdzoną przez los dziewczyną, ofiarą nieudolnego sposobu wychowania, niepełnej rodziny, patologii społecznych. Tu na prawdę zobaczyłam co w pełni znaczy powiedzenie "uczyć się na własnych błędach". Wiele osób na jej miejscu dawno by sie poddało, sama była tego bliska. Ale Dolores walczy- znowu spotykam się z podobnym przekazem w kolejnej książce. Czułam jakby po części ona sama opowiadała mi tę historię, na poczatku bardzo mnie irytując, by stopniowo wzbudzić moją sympatię.

Znalazłam też kilka fragmentów po których widać, że książka jest pisana przez mężczyznę, kobieta by spojrzała na sprawę inaczej. Mimo, to książka otrzymuje ode mnie wysoką ocenę- za całokształt, za to, że zamiast spokojnie spać o siódmej rano, czytam kolejny rozdział literatury Lamba :)

moja ocena: 5/6

piątek, 16 lipca 2010

Kiedy płaczą świerszcze


"Mężczyzna z bolesną przeszłością, dziecko z niewielkimi widokami na przyszłość. Wspólna droga ku uleczeniu dwóch serc.Na rynku małego, sennego miasteczka, siedmioletnia Annie zbiera pieniądze na transplantację serca sprzedając lemoniadę. Nieopodal, stojąc przy swoim samochodzie Reese wspomina swoją przeszłość...Kiedy zza rogu wyjeżdża poobijany samochód dostawczy, silny podmuch wiatru porywa zebrane przez dziewczynkę banknoty. W tym momencie Reese widzi jedynie trzepoczącą na wietrze żółtą sukienkę wbiegającej na ulicę Annie. To co dzieje się w tym momencie na zawsze zmienia życie obojga... "


Jak wiele dobrego możnaby pisać o tej książce, a i tak jeszcze nie wszystko zostanie powiedziane. Niesamowite, że jakaś historia, która w dodatku jest fikcja literacką, potrafi tak bardzo wciągnąć! Masz wrażenie, że ich świat to także Twój własny...Bo zastanawiasz się jak czuła się Annie kiedy nadzieja na nowe serce gasła? Jak czuł się Reese, gdy w małej dziewczynce zobaczył swoja Emmę sprzed lat- tak samo cierpiącą, bezbronną i niewinną. Mimo całej tej smutnej otoczki, z książki aż wyziera wielka wola walki o życie. W dodatku o życie w pełni. O tym przekonuje przykład Charliego, który od kilku lat jest niewidomy. Nie tkwi w świecie ciemności, co dla wielu jest sporym zaskoczeniem. Gdy ludzie stwierdzają "On jest niewidomy", jego najlepszy przyjaciel odpowiada -"Tylko mu o tym nie mówcie".
"Kiedy płaczą świerszcze" to podróż w krainę uczuć i w głąb duszy. Charles Martin próbuje pokazać ile odcieni ma tęsknota i jak bardzo jest poza czasem. Skłania do refleksji, nie mając przy tym ani cienia moralizatorskiego tonu.
Retrospekcje z dzieciństwa głównego bohatera pozwalają zrozumieć motywy jego postepowania. Dla swojej przyjaciółki Emmy staje sie kimś w rodzaju stróża, który pilnuje czy o właściwej porze zażywa leki oraz troszczy się o nią. Owa troska podszyta jest prawdziwą miłością.

Nawet w dobie własnych problemów nie powstrzymałam się od dalszego czytania i nawet znalazłam w tym jakąś terapię- jak moje zmartwienia potrafią być banalne w obliczu prawdziwych tragedii życiowych...Ukłony w stronę autora.

moja ocena: 6/6

sobota, 10 lipca 2010

Afrodyzjak


"Śliczna młoda Amerykanka Laura Patterson przyjeżdża jako stypendystka do Rzymu studiować historię sztuki. Tu wpada w oko przystojniemu kelnerowi Tommaso, który, by ją uwieść, musi udawać, że umie wspaniale gotować. Z pomocą przychodzi mu najbliższy przyjaciel, nieśmiały Bruno, kucharz a sławnej rzymskiej restauracji. Dyskretnie przygotowuje za niego róźne potrawy dla Laury.

Kiedy w końcu dziewczyna zostaje mu przedstawiona, zakochuje się w niej na zabój. Chcąc jakość wyrazić swoje uczucia, przygotowuje niezwykle wyszukana dania, które działają na Laurę jak afrodyzjak."

Szczerze mówiąc- nigdy jeszcze nie byłam we Włoszech, dlatego tym bardziej sięgnęłam po opowieść Capelli, z nadzieją, że choć na chwilę tamta przestrzeń stanie mi się bliższa. Ani trochę się nie pomyliłam! Przez trzy czy cztery dni duchem byłam w słonecznej Italii. Miałam ochotę poznać rodowitego Włocha, oraz zobaczyć aleje i miejsca gdzie bywają bohaterowie "Afrodyzjaku".
Kunszt opisywanych potraw  przenosi w świat smaków i zapachów. Autor ukazuje jak złożoność osobowości, doznań i zjawisk, wpływa na smak posiłku, który staje się czymś więcej niż zaspokojeniem głodu. Smaki mają tu bogatą strukturę. Kochnia włoska przenika z każdej stronicy książki, a przygotowywanie choćby risotto staje się swego rodzaju rytułałem. Jest tu też słówko o historii sztuki, ale tematyka jest głównie kulinarna. To, co pisze Capella bardzo do mnie przemawia. Na pewno sięgnę po inną jego twórczość. Tymczasem mam ochotę poznać smak prawdziwej kuchni włoskiej, smak Italii.

moja ocena: 6/6

środa, 7 lipca 2010

Mężczyzna i chłopiec


"Narrator, Harry Silver, ma doskonałą pracę w telewizji, piękną, kochającą żonę i wspaniałego syna. Przeświadczony iż w dniu trzydziestych urodzin bezpowrotnie skończy się jego młodość, decyduje się na nierozważny krok - seks z koleżanką z pracy. I traci wszystko. Wyrzucony z pracy, opuszczony przez Ginę, która nie umie wybaczyć mu zdrady i jest zdecydowana realizować własne ambicje zawodowe, musi sam zająć się czteroletnim Patem. Stopniowo dojrzewa do roli ojca, odkrywając iż dopiero sprawdziwszy się w niej, staje się w pełni mężczyzną. Pomaga mu to naprawić stosunki z własnym tatą - bohaterem wojennym, człowiekiem twardym, prostolinijnym, przy tym wielkiego serca."

Ta książka Parsonsa podobno porównywana jest do "Dziennika Bridget Jones", tyle, że akurat tu prezentowany jest męski punkt widzenia. Myślę, że nie jest to najlepsze porównanie, choć podobieństwo z "Dziennikiem" dostrzegam w ironicznych komentarzach narratora.
Harry nie do końca może się odnaleźć w swoim własnym życiu. jest romantykiem, marzy o idealnej miłości, zbyt idealnej- co uświadamamia mu Gina i Cyd- kobiety które były lub są bardzo ważną częścią jego życia. Cztero miesięczne samotne wychowywanie kilkuletniego synka, przewraca jego świat do góry nogami, ale jednocześnie pozwala zrozumieć, co tak na prawdę jest najważniejsze w życiu. Harry bez ogródek mówi o tym jak czuje sie samotny ojciec. Nie jest to bynajmniej uczucie takie, jakie towarzyszy samotnej matce. Samotna matka wzbudza szacunek, być moze podziw. Samotny ojciec- pogardę. Ojcowską miłość Harry'ego poznajemy na codzień, kiedy próbuje zastapic Pat'owi oboje rodziców. Jest to opowieść o zmaganiach się z codziennością, o momentach lepszych i gorszych, o tym jak wiele omija matkę która zostawia synka pod opieką współmałżonka, sama spełniając ambicje zawodowe. Relacja ojciec- syn jest tu kluczowa. Obserwujemy to nie tylko na przykładzie Harr'ego i jego kilkuleteniego dziecka. Harry czerpie z doświadczenia z wychowania jakie zapewnił mu jego własny ojciec.
Momentami przejmująca, a momentami drażniąca książka. Mimo to polecam, choćby dla wyrobienia sobie własnej opinii.

moja ocena: 4.5/6

poniedziałek, 5 lipca 2010

Świeży stosik


Oto jak kończy się: wizyta u przyjaciółki, u sąsiadki i w bibliotece. Całkiem spory ten stosik, ale nie ma to jak kilka książek których szukałam od pewnego czasu;)

GÓRA (od lewej):
1. "Jestem synem księdza"- Karin Jackel, Thomas Forster
2. "niepamiętnik Dolores Price"- Wally Lamb
3. "A Thousand Splendid Suns"- Khaled Hosseini
4. "Mężczyzna i chłopiec"- Tony Parsons

DÓŁ:
5. "Trawa śpiewa"- Dorris Lessing
6. "Arabska żona"- Tanya Valko
7. "Afrodyzjak"- Anthony Capella
8. "Bajerom wbrew"- Anna Ziętara
9. "Kiedy płaczą świerszcze"- Charles Martin
10. "Złodziejka książek"- Markus Zusak

piątek, 25 czerwca 2010

Dom Flory


"Bohaterką kolejnego bestsellera Katie Fforde jest dwudziestoparoletnia Flora Stanza. Po serii nieudanych związków i mało atrakcyjnych dorywczych prac postanawia ona rozpocząć całkiem nowe życie poza Londynem pracując w domu aukcyjnym Stanza & Stanza, w którym właśnie odziedziczyła pięćdziesiąt jeden procent udziałów zapisanych jej przez zmarłego niedawno wuja. Stanza & Stanza prowadzi handel antykami w położonym niedaleko Londynu malowniczym miasteczku Bishopsbridge. Szacowną firmą od lat zajmuje się kuzyn Flory - Charles, który już wcześniej otrzymał w spadku od ojca czterdzieści dziewięć procent udziałów, niestety bez większych finansowych efektów. Tak więc Flora, choć niedoświadczona i bardzo młoda, ma już na starcie przewagę nad nim. I od pierwszego spotkania widać jak bardzo kuzynowi i jego narzeczonej - Annabelle - to nie pasuje i krzyżuje plany."

Autorka nadając orginalne imię głównej postaci, prawdopodobnie chciała zaintrygować. Tylko moim zdaniem, "Dom Flory" brzmi jak opis wiejskiego życia, które w dodatku jest nudne. Rzeczywiście, tytułowa Flora przenosi się na wieś, do nieco zaniedbanego domku letniego. Od tej pory po prostu się CZYTA. Książkę "wchłonęłam" w 2 lub 3 dni i chciałabym więcej. Ani nie jest to nudne, ani banalne- brawa dla autorki. Lekka narracja, z pomysłem, z dowcipem. Flora wykreowana bardzo realnie, nawet czytelnik zyskuje do niej sympatię juz od pierwszych stron książki. Później, miałam wrażenie jakbym ja już znała, jakbym chciała sie z nią zaprzyjaźnić.
Perypetie uczuciowe Flory na początku są troche zawiłe. Pojawia sie Henry i William. Z tym drugim od początku ją nic nie łączy. Henry natomiast stale jej towarzyszy, przez co Flora zyskuje sobie etykietke "dziewczyny Henry'ego". Dziwne jest natomiast wrażenie które odczuwa podczas spotkań z Charlesem. Jest to de facto jej kuzyn, choć więzy rodzinne bynajmniej nie będą aż tak dużą przeszkodą.
Natomiast postać Anabelli- narzeczonej Charlesa, odzwierciedla fałszywy charakter. Jest to postać typowa- hipokrytka, taka która mówi tylko to, co jest dla niej wygodne.
Zastanawiam sie skąd u autorki wątek chóru? Po przeczytaniu krótkiej dedykacji myślę, że może to być wątek autobiograficzny, albo przynajmniej takowym się inspirowała.

moja ocena: 5/6

niedziela, 6 czerwca 2010

"Trzy tygodnie w Paryżu"


"Alexandra, Kay, Jessica i Maria studiowały w renomowanej Szkole Sztuk Dekoracyjnych w Paryżu. Pod wymagającym, ale troskliwym okiem Anyi Sedgwick rozwijały swoje rozmaite talenty artystyczne w ekscytującej atmosferze szkoły. Choć w czasie studiów łączyła je serdeczna przyjaźń, po dyplomie rozstają się we wrogiej atmosferze i rozjeżdżają w różne strony świata. Zaproszenie do Paryża po latach na obchody osiemdziesiątych piątych urodzin Anyi budzi w każdej z nich mieszane uczucia. Spotykają się jednak i podczas trzytygodniowego pobytu w Paryżu odwiedzają ulubione niegdyś miejsca, odnawiają dawne przyjaźnie, odnajdują młodzieńcze pragnienie przygód i dawne przeczucie nieograniczonych możliwości."

Kiedy zobaczyłam coś z literatury kobiecej z Paryżem w tle, wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę. Każda z czterech kobiet to inna historia, inne problemy a przede wszystkim niedokończone sprawy pozostawione w stolicy Francji. Każda z nich poszukuje czegoś innego, a urodziny Anyi to okazja do konfrontacji nie tylko skłóconych przed laty przyjaciółek, ale także bezpośredniej konfrontacji z własnymi obawami.
Początek mnie nie zachwycił, może szukałam czegoś wiecej, albo nie wystarczająco wczułam się w klimat książki. Jednak od fragmentów związanych z historia Anyi wszystko podobało mi się coraz bardziej. Narracja, kreacja bohaterów. Te historie intrygują. Choć jeśli miałabym wybierać, najbardziej podobały mi się historie Kay i Marii. Trudno napisać, że "są bardziej autentyczne" biorąc pod uwagę, ze ta historia to fikcja. Ale może napiszę, że są bardziej wyraziste. Jessica i Alexa są banalne, a może wynika to ze zbytniej idealizacji. Choć kto tutaj nie jest wyidealizowany? Czytając "Trzy tygodnie w Paryżu" mamy wrażenie, że każdy tu opisany jest piękny, utalentowany i wyjątkowy. W rzeczywistości nikt nie jest idealny, dlatego miło jest przenieść się w miejsce, gdzie jest inaczej. Jednak nawet tu, w Paryżu, problemy istnieją. Choć zakończenie jest w stylu "i wszyscy żyli długo i szczęśliwie" to podoba mi się puenta Anyi (która de facto stała się moją ulubioną bohaterką tej ksiązki) a mianowicie- "Miłość, pomyslała. Nie ma na świecie niczego lepszego. To jedyna rzecz, która się liczy w ostatecznym rozrachunku".
Język jest nieskomplikowany i lekki w odbiorze. Plusem jest też troszkę historii w tle, czytając można dowiedzieć sie paru ciekawych informacji, nie tylko na temat historii Francji. 

moja ocena: 4/6

poniedziałek, 31 maja 2010

Divisadero


"Anna i Claire mają tylko ojca. Wychowują się na farmie w Kalifornii razem z pomagającym w gospodarstwie Coopem. Sielska młodość kończy się, gdy wychodzi na jaw, że Anna jest jego kochanką. Chłopak musi uciekać, dziewczyna znika, jej siostra z poczuciem zdrady wyprowadza się. W związkach, których poszukują w dorosłym życiu, zawsze już będą odtwarzać łączącą ich niegdyś więź. Czy jeszcze się spotkają...? "

Na stronie wp.pl proza Ondaatje została określona jako "niespieszna". Tak, zdecydowanie. Jednak w sensie negatywnym. Początek powieści intryguje. Poznajemy przełomowe zdarzenia z przeszłości, tkóre będą miały wpływ na dalsze losy bohaterów. Podłoże psychologiczne warunkuje ich decyzje i zachowania w codziennym życiu. Spodziewałam sie na prawdę czegoś dobrego. Ondaatje mnie na tyle zawiódł, że byłam w stanie przeczytać 100 stron książki. Nie zraziłam się nawet przy awanturniczej części powieści tj. życiu Coopa, którego domeną stał się hazard. Po dobrym początku następuje marazm, akcja wręcz wlecze się. Rozterki bohaterów chwilami są denerwujące, bo narracja to nie mistrzostwo słowa. Niestety! Po zdobywcy nagrody Bookera i autorze "Angielskiego pacjenta" spodziewałabym się o wiele więcej.


Ale pomimo najszczerszych chęci, nie dotarłam nawet do połowy, dlatego trudno oceniać mi całość
moja ocena: -

czwartek, 27 maja 2010

Kolekcjoner Kości


"Kolekcjoner Kości - morderca i porywacz mający obsesję na punkcie starego Nowego Jorku - zostawia wskazówki, które tylko Lincoln Rhyme może odszyfrować. W wyznaczonym czasie, dzielącym od śmierci kolejne ofiary, Lincoln Rhyme i Amelia Sachs - policjantka, która jest jego rękami i nogami - starają się znaleźć miejsca ukrycia porwanych, korzystając ze wskazówek podrzuconych przez Kolekcjonera Kości. "


Z reguły nie czytam tego typu książek. Nigdy szczególnie nie zachwycały mnie thrillery, więc i do tej książki podeszłam z dystansem. Kojarzyłam tytuł, ale głównie z filmu- chociaż tego też jak do tej pory nie obejrzałam.
Powieść Deavera jest z grupy tych, które wciagają już od pierwszych stron. Czytelnik ma wrażenie, ze autor doskonale zna nasze największe leki i daje temu wyraz w przedstawianej historii. Taksówkarz, który okazuje się psychopatą; następnie człowiek pogrzebany żywcem czy równie okropna scena obdzierania ze skóry. Opisy bardzo realistyczne, ale to one są nieodłączna częścia całe historii, której poszczególne elementy pozwalają stworzyć doskonały opis psychologiczny mordercy. Policja działa bardzo szybko, jednak nieuchwytny szaleniec jeszcze szybciej. Sprawa początkowo praktycznie niemożliwa do rozwiązania- jednak dla inspektora Rhyme'a nie ma spraw niemożliwych. Historia nie jest banalna, a każdy ślad ma drugie dno. Do końca nie wiadomo kto tak na prawdę skrywa się za maską mordercy. Ani kto będzie następną ofiarą. A moze będzie ich kilka?
Plusem w tym wypadku jest także zakończenie otwarte. Polecam!

moja ocena: 6/6

niedziela, 23 maja 2010

hola!

Już jakiś czas myślałam o założeniu tu bloga. Ten na razie będzie o książkach, choć może w przyszłości połączę tu kilka moich pasji, zobaczymy ;)




A oto stosik na nadchodzące dni. Dość skromny, bo nie chciałam przeładowywać ledwie już „żyjącej” torby podczas wizyty w bibliotece. To będzie moje pierwsze spotkanie z tymi autorami, mam nadzieję, że nie ostatnie. A zaczęłam od „Kolekcjonera…”. Już niedługo pojawia się recenzje!