"Dorota, uczennica szkoły średniej, poznaje Ahmeda, w którym zakochuje się bez pamięci. Jej najbliższe otoczenie nie kryje swojego negatywnego nastawienia do tego związku, mimo to młodzi spotykają się dalej – dziewczyna zachodzi w ciążę, w końcu biorą ślub. Po pewnym czasie wyjeżdżają do jego rodziny do Libii. Tam ukochany pokazuje swoje prawdziwe oblicze – znika na całe dnie z domu, jest chorobliwie zazdrosny, nie stroni od rękoczynów. Dorota zaślepiona miłością nie zdaje sobie sprawy, że mąż jest zagrożeniem dla niej i jej córeczek..."
Lubię, gdy dana książka sprawia, że jestem w stanie mysleć o niej nie tylko w trakcie czytania. Ale też po zakończeniu zdarza mi się rozważać na temat wstrząsających faktów z życia bohaterów, tak jakby ich świat pochłonął mnie samą. W tym wypadku tak właśnie było.
Dorota popełnia masę podstawowych błędów, do których zdolna jest tylko zakochana kobieta. Nie stara się dokładnie poznać obyczajów i tradycji Bliskiego Wschodu, toteż wiele aspektów życia codziennego stanowi dla niej zaskoczenie. Przeżywa szok kulturowy, by następnie przekonywać samą siebie, że mimo wszystko potrafi być szczęśliwa. Ale czy szczęście oznacza coraz więcej wyrzeczeń ze strony żony na prośbę, a wręcz żądanie małżonka? Jednak to dopiero początek historii, która w całosci jest fikcją literacką, a fragmentarycznie- zbiorem życiowych doświadczeń kobiet, które poznały co to brutalna rzeczywistość.
Książka nie zniechęciła mnie do poznania kultury Bliskiego Wschodu, wręcz przeciwnie. Była odskocznią do tak różnego od naszego świata, chwilami bajką, by za moment przemienić się w koszmar nieszczęśliwej kobiety. Sytuacja Barbary i jej rodziny pokazuje jednak, iż nawet Polka żyjaca w związku z rodowitym Arabem, może być szczęśliwa. Z niecierpliwością czekam na kontynuację...
moja ocena: 6/6