piątek, 16 lipca 2010

Kiedy płaczą świerszcze


"Mężczyzna z bolesną przeszłością, dziecko z niewielkimi widokami na przyszłość. Wspólna droga ku uleczeniu dwóch serc.Na rynku małego, sennego miasteczka, siedmioletnia Annie zbiera pieniądze na transplantację serca sprzedając lemoniadę. Nieopodal, stojąc przy swoim samochodzie Reese wspomina swoją przeszłość...Kiedy zza rogu wyjeżdża poobijany samochód dostawczy, silny podmuch wiatru porywa zebrane przez dziewczynkę banknoty. W tym momencie Reese widzi jedynie trzepoczącą na wietrze żółtą sukienkę wbiegającej na ulicę Annie. To co dzieje się w tym momencie na zawsze zmienia życie obojga... "


Jak wiele dobrego możnaby pisać o tej książce, a i tak jeszcze nie wszystko zostanie powiedziane. Niesamowite, że jakaś historia, która w dodatku jest fikcja literacką, potrafi tak bardzo wciągnąć! Masz wrażenie, że ich świat to także Twój własny...Bo zastanawiasz się jak czuła się Annie kiedy nadzieja na nowe serce gasła? Jak czuł się Reese, gdy w małej dziewczynce zobaczył swoja Emmę sprzed lat- tak samo cierpiącą, bezbronną i niewinną. Mimo całej tej smutnej otoczki, z książki aż wyziera wielka wola walki o życie. W dodatku o życie w pełni. O tym przekonuje przykład Charliego, który od kilku lat jest niewidomy. Nie tkwi w świecie ciemności, co dla wielu jest sporym zaskoczeniem. Gdy ludzie stwierdzają "On jest niewidomy", jego najlepszy przyjaciel odpowiada -"Tylko mu o tym nie mówcie".
"Kiedy płaczą świerszcze" to podróż w krainę uczuć i w głąb duszy. Charles Martin próbuje pokazać ile odcieni ma tęsknota i jak bardzo jest poza czasem. Skłania do refleksji, nie mając przy tym ani cienia moralizatorskiego tonu.
Retrospekcje z dzieciństwa głównego bohatera pozwalają zrozumieć motywy jego postepowania. Dla swojej przyjaciółki Emmy staje sie kimś w rodzaju stróża, który pilnuje czy o właściwej porze zażywa leki oraz troszczy się o nią. Owa troska podszyta jest prawdziwą miłością.

Nawet w dobie własnych problemów nie powstrzymałam się od dalszego czytania i nawet znalazłam w tym jakąś terapię- jak moje zmartwienia potrafią być banalne w obliczu prawdziwych tragedii życiowych...Ukłony w stronę autora.

moja ocena: 6/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz